Strajk kolejarzy w 1920r.

Dramatyczne wydarzenia opisane zostały w "Kurierze Poznańskim" z dnia 28.04.1920r. (ze zbiorów WBC). Uwagę zwraca działalność cenzury (prawdopodobnie wojskowej), która usunęła wiele fragmentów tekstu. Na pierwszy rzut oka widać też, jaki charakter miały publikacje w tej gazecie...

Jest faktem, że sprawa zaczęła się od żądań zarobkowych robotników w warsztatach kolejowych, żądań, które najmniejszego nie dawały powodu do jakiegoś ostrego zatargu. Chodziło po prostu o wyrównanie poborów tutejszych z normami, uchwalonemi przez Sejm dla Królestwa i Małopolski. Ministerstwo b. zaboru pruskiego nie miało żadnego powodu przeciwstawiać się zasadniczo tym żądaniom. Ale podczas gdy Polski Związek Kolejowców chciał akcję zarobkową przeprowadzić spokojną , normalną drogą.

Nie zdając sobie sprawy z właściwych zamierzeń podżegaczy, część pracowników dała się uwieść agitacji i podążyła w godzinach porannych grupami przed zamek. To był akt pierwszy planowej roboty aranżerów-podszczuwaczy, który udał się o tyle, że zgromadzono przed zamkiem tłum ludzi, którzy stojąc i czekając na rokowania delegacji, wysłanej do ministra, niecierpliwili się naturalnie.

... to większość kolejarzy zachowywała się zupełnie spokojnie i kiedy im oświadczono, że ministerstwo musi odczekać referatu szefa sekcji ministerstwa kolei, który wraca dopiero w południe z wycieczki służbowej, rozproszyli się dobrowolnie i bez oporu, chociaż widoczne były próby agitatorów, aby nie dopuścili do rozejścia się. Policja w tym czasie zachowywała się z największym umiarkowaniem i nigdzie czynnie nie wkroczyła. Ale zakulisowi aranżerowie nie dali sprawy za wygraną. Mimo wyraźnego warunku stawionego przez ministra delegacji, aby robotnicy powrócili natychmiast do pracy - wówczas władze ze strajku samowolnego żadnych nie wyciągną konsekwencji - agitatorzy obałamucili znaczną część pracowników na wiecach doraźnie zwołanych, nie pozwolili im wrócić do zajęć lecz po południu znowu - tym razem w zorganizowanym pochodzie - zaprowadzili ich ku zamkowi. Teraz już, gdy tłum podniecony stanął naprzeciw kordonu policji uzbrojonej, broniącej wstępu na plac przedzamkowy,...

Policja zapewnia, że komendy do strzelania nie dawano, że pierwsze strzały padły z tłumów, że następnie policjanci dali dwie salwy w powietrze, a wreszcie dwóch z nich, czując się zagrożonymi, strzeliło do manifestantów. Dwa trupy i kilku rannych pozostało na placu jako ofiary smutnego zajścia, śledztwo musi wykazać dokładnie, jak się ta scena krwawa rozegrała, czy można było jej uniknąć, czy nadmiernie zdenerwo-....

Kiedy polała się krew, prowokatorzy mieli już tłum w swoich rękach. Rozpoczął się ohydny pochód z trupem jako podburzającym symbolem przez miasto, rozpoczęło się wybijanie szyb w gmachu policji, wreszcie w kilku punktach doszło do strzelaniny.

Wówczas ogłoszono stan wyjątkowy. Spokój szybko został przywrócony. Mamy niezłomną nadzieję, po krótkiem oszołomieniu, zdrowy instynkt samozachowawczy narodu znowu weźmie górę. Wiemy, że Wielkopolska stała się w ostatnim czasie przedmiotem koncentrycznego ataku żywiołów przewrotowych, które sprzysięgły się na zgubę kraju w chwili, kiedy żołnierz nasz waleczny na froncie w zaciekłych walkach piersi swoje nadstawia nawale bolszewickiej. Tym prądom przewrotowym musi się przeciwstawić wszystko co uczciwe i patryjotyczne jest u nas. Gdzie chodzi o odparcie niecnych zakusów podziemnych, tam nie ma różnic partyjnych. Jeden front przeciwko wszelkim próbom przewrotu - oto hasło chwili.

Według wiarygodnych doniesień zajścia wczorajsze przedstawiają się, jak następuje.
Mocą uchwały sejmowej została funkcjonariuszom kolejowym przyznana nadwyżka wysokości 65 do 100 procent do poborów, pobieranych w styczniu rb., ale tylko kolejowcom w b. zaborach rosyjskim i austrjackim. Później uchwałą tą objęto także poznańskie. W tym czasie przyznano i wypłacono na 1.4. kolejowcom poznańskim nadzwyczajny dodatek drożyźniany wysokości całomiesięcznego zarobku z tem założeniem, że nadzwyczajny ten dodatek policzony zostanie na uchwaloną przez Sejm nadwyżkę normalną. O tem postanowieniu prezydent Dyrekcji kolejowej p.Dobrzycki w obecności ministra kolei Bartla powiadomił komisję Polskiego Związku Kolejowców i Związku Warszawskiego (socjalistycznego) na wspólnej konferencji odbytej w niedzielę po południu. Oświadczenie to było głównym powodem niezadowolenia wśród kolejowców, zwłaszcza Związku Warszawskiego, którzy o potrąceniu otrzymanego już dodatku nadzwyczajnego słuchać nie chcieli i nazajutrz (w poniedziałek) złożyli pracę.

Do złożenia pracy poczęto wpierw namawiać oddział 14 warsztatów kolejowych. Gdy cały oddział sterroryzowano, udali się strajkujący na dworzec, gdzie pracujących zmuszano do złożenia pracy pod groźbą czynnej zaczepki. Kilku nawet obito, maszynistów ściągano z parowozów przemocą. Następnie udali się strajkujący hurmem przed zamek, zniewalając do przyłączenia się każdego kolejowca, którego po drodze spotkano. Tym sposobem liczba zgromadzonych na dziedzińcu zamkowym wzrosła do przeszło 1000 osób. Policja powołana do utrzymania porządku, postępując nader oględnie, opanowała sytuacje o tyle, że pracownicy warsztatów opuścili plac zamkowy do godziny 12 w południe całkowicie. Niestety pracownicy warsztatów, nie czekając wyników konferencji południowej, sformowali pochód i ruszyli od dworca przez Kaponierę ku zamkowi w demonstracyjnym zwartym pochodzie, lecz przy Uniwersytecie natknęli się na pierwszy łańcuch policyjny. Policja, nie przepuszczając demonstrantów, zgodziła się na to, że z ich grona czterech udało się na Zamek dla porozumienia się z członkami pierwotnej deputacji przedpołudniowej. To ustępstwo policji demonstrantom wszakże nie wystarczało. Gwałtem chcieli się przedrzeć przed Zamek i usiłowali czterokrotnie przerwać łańcuch policyjny. Wówczas to z tłumu demonstrantów padł pierwszy strzał, oddany z browninga, wobec czego wachmistrze policyjni oddali bez rozkazu swych przełożonych dwie pierwsze salwy w powietrze. Część z wachmistrzów, zagrożona ponadto nożami, strzeliła w obronie życia do manifestantów. Na bruk padły dwa trupy i kilku rannych.

Ratowaniem rannych policja zajęła się natychmiast, a pierwszych opatrunków dokonał p. Dr. Liebek, po czem odwieziono ich do lazaretu. Zwłoki zaś dwóch poległych pozostały na miejscu i złożono je w sieni Towarzystwa Kredytowego. Gdy trupy chciano odwieźć również do lazaretu, tłum do tego nie dopuścił i odsunąwszy policję wziął je na nosze lazaretowe i zaczął w demonstracyjnym pochodzie obnosić po mieście. Najpierw udano się przed gmach prezydium policji, gdzie wybito kilkadziesiąt szyb na parterze. Ostatecznie musiało wkroczyć wojsko. Liczne patrole i kolumny piechoty i oddziały jazdy patrolowały od wieczora do rana po mieście.
O godzinie 8 wieczorem sytuacja była kompletnie opanowana przez wojsko. Ministerstwo dekretowało natychmiast stan oblężenia na miasto Poznań. O godzinie 9 i pół wytrąbili trębacze i ogłosili urzędnicy stan wyjątkowy. Skutkiem tego nastąpią obostrzenia, ustaje swoboda zebrań, a wchodzą w życie znowu sądy doraźne. Wzmocniono garnizon poznański i obecnie obraz życia miasta przyjął cechy normalne.

Ubolewać należy nad tem, że wpływy zewnętrzne i nierozwaga manifestantów, którzy nie słuchali swych kierowników, doprowadziła do zajść godnych pożałowania.


Treść obwieszczenia dotyczącego stanu wyjątkowego oraz odezwy do pracowników kolejowych

OBWIESZCZENIE
Podaję do ogólnej wiadomości, że minister b. dzielnicy pruskiej w Poznaniu zarządził w dniu 26 kwietnia 1920r. na obręb miasta Poznania oraz powiatów poznańskiego wschodniego i zachodniego stan wyjątkowy
Z dniem tem przeszły w myśl art.3 Ustawy o stanie wyjątkowym z dnia 2 czerwca 1919 wszelkie prawa, przysługujące władzom cywilnym ku utrzymaniu porządku i bezpieczeństwa publicznego, na mnie, który je przelewam na obręb miasta Poznania i powiatów poznańskiego wschodniego i zachodniego na komendanta miasta Poznania. Rozporządzam niniejszem dla tych obwodów:
1. Wszelkie władze tak państwowe, jak i samorządowe pozostają nadal w urzędowaniu, muszą jednakże w powyższym zakresie wszelkim moim władzom i rozporządzeniom się poddać.
2. Zakazuję wszelkiego odbywania publicznych wieców, zgromadzeń oraz pochodów bez poprzedniego zezwolenia władz, wyszczególnionych w poprzednim ustępie.
3. Rozkazuję podległym mi formacjom tworzenia sądów polowych na podstawie rozporządzenia Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej z dnia 11 czerwca 1919r.
4. Wzywam ludność cywilną do najściślejszego zastosowania się do rozporządzeń wojskowych, których przekroczenia karać sie będzie surowo. Wszelkie czyny skierowane przeciwko bezpieczeństwu Państwa Polskiego, władz polskich i bezpieczeństwu publicznego podlegać będą karze przez sąd doraźny względnie sąd polowy.

Poznań, dnia 26 kwietnia 1920r.
Dowództwo Okręgu Generalnego
Grudzielski, generał-podporucznik i dowódca OG
Za zgodność: Korytowski, major sztabu generalnego

DO PRACOWNIKÓW KOLEJOWYCH W POZNANIU

Dziś proklamowany strajk przez agitatorów z Zawodowego Związku pracowników kolejowych Rzeczypospolitej Polskiej, pomimo przyrzeczeniom Ministra kolei załatwienia słusznych wszystkich żądań pracowników poznańskich, jest wielką zbrodnią, jest próbką rewolucji, którą chcą w całej Polsce wywołać wrogie żywioły. Polski Związek Kolejowców: Zarząd Główny i Zarządy Okręgowych Kół poznańskich zwracają uwagę całemu ogółowi pracowników kolejowych, że:

1) agitatorzy terrorem i gwałtami zmusili pracowników do porzucenia pracy,
2) dziś odbywa się nasza wielka ofensywa na froncie sowieckim.

Na wschodnim froncie żydzi-bolszewicy będą mogli być zadowoleni, że sami Polacy okazują im pomoc dla osiągnięcia ich celów, bo strajk zagłodzi naszą armię na froncie i klasę pracującą w kraju.
Wzywamy wszystkich pracowników kolejowych do podjęcia pracy, która będzie zabezpieczoną przed terrorem i gwałtami agitatorów.
Członkowie Polskiego Związku Kolejowego z polecenia Zarządu Głównego (obecnego w Poznaniu), obowiązani natychmiastowo stanąć do pracy.
Druhowie, nie wolno gubić Polski i wolności, do czego dążą wrogowie ze wschodu i z zachodu. Czołem!

Zarzad Główny PZK, Zarząd Okręgowy w Poznaniu


Autor artykułu raczy nas na koniec dość ciekawymi spostrzeżeniami...

Spostrzeżenia

W tłumie przed zamkiem i przed gmachem policji szereg Niemców w czapkach kolejarzy, słabo mówiących po polsku, wykrzykiwało i podburzało do "zdobycia" zamku i prezydjum policji.

Od godziny 1/2 5 do późnego wieczora obnoszono na marach po bardziej ożywionych ulicach miasta trupa rzekomo przez policję zabitego robotnika, z wieńcami i krzyżem, tudzież z wielkim plakatem podburzającej treści. Tłum dotarł przed kościół Farny i śpiewając "Kto się w opiekę" wysłał do księdza Bogackiego delegacje z żądaniem otwarcia kościoła i wydania krzyża i sztandarów żałobnych w celu urządzenia "natychmiastowego pogrzebu". Wobec odmowy ze strony ks. B. agitatorzy poczęli wygłaszać przed kościołem podburzające przemowy, podburzając tłum odpowiednimi wykrzyknikami jak "świnie, zbóje" itp. Uderzającem jest, że od razu znalazły się mary, wieńce, krzyż i plakat. A więc mamy do czynienia z ukrytą tajną organizacją, która wszystkie te rzeczy przewidziała.

Uderzającym mocno jest również fakt, że Żydzi wyglądając tłumnie z okien i balkonów w pobliżu Zamku przy św.Marcinie i Wałach Zygmunta Augusta okazywali swoją radość z zaburzeń w sposób jawny i prowokacyjny.

W tłumie, u wylotu św.Marcina i Wałów Zygmunta Augusta kilku Niemców jublowało, że teraz koniec "mit der grosspolnischen Einheit und Ordnung. Jetzt kommt die Zeit an uns".


O tendencyjności publikacji świadczy również fakt, że liczba zabitych został radykalnie ograniczona. Artykuł mówi o dwóch zastrzelonych, tymczasem na cmentarzu Bożego Ciała przy ulicy Bluszczowej znajduje się zbiorowa mogiła ofiar tego wydarzenia i widzimy tam dziewięć nazwisk:

- Kazimierz Bogdaszewski,
- Kazimierz Szkudlarek,
- Michał Dziembalski,
- Józef Dereziński,
- Marcin Ratajczak,
- Stefan Domagała,
- Franciszek Krzyśka,
- Jan Mieloch,
- Stanisław Tukaj.

W związku z powyższym warto zapoznać się z relacją bezpośredniego świadka wydarzeń, Jana Karczmarka, umieszczoną na stronie:
Masakra demonstracji kolejarzy
Z powyższej strony pochodzi poniższa ilustracja.

1

SPIS RZECZY