Katastrofa tramwajowa z roku 1912

Przebieg katastrofy opisuje "Kuryer Poznański" z dnia 05.11.1912 (nr 253) - ze zbiorów WBC

Straszny wypadek zdarzył się w Poznaniu wczorajszej niedzieli około godziny pól do 11 przed południem. Ody jeden z tramwajów jechał ul.Nową w górę ku placowi Wilhelmowskiemu, naraz przy narożniku Bazaru odczepił się od wozu motorowego przyczepiony doń drugi wóz i począł stromą ul.Nową staczać się ku Staremu Rynkowi. Na domiar złego hamulec nie funkcjonował. Biletowy, widząc grożące niebezpieczeństwo, zeskoczył z wozu, lecz upadł na bruk tak nieszczęśliwie, że złamał sobie rękę i nogę. Wóz, w miarę zbliżania się ku Rynkowi, staczał się z coraz większą szybkościš, gdy nagle, będąc już na Starym Rynku, wyskoczył ze szyn i szybując po bruku pomiędzy figurą św.Jana a cukiernią Pfitznera wpadł z kolosalnym impetem na narożnik kamienicy Pana Czepczyńskiego, w której mieści się skład firmy Łuczak i Ska. Wypadek straszne za sobą pociągnął następstwa. Przed składem stała gromada ludzi, w którą wóz uderzył z wielkim impetem. Cztery osoby odniosły niebezpieczne obrażenia, trzy inne pokaleczone zostały mniej. Pewna młoda dziewczyna rzucona o bruk rozbiła sobie czaszkę, tak że bodaj ujdzie z życiem. Przednia część wozu została kompletnie roztrzaskana. Wielkiemu spustoszeniu uległ również skład P.Łuczaka, gdzie zgruchotane zostały dwie wielkie szyby w oknach wystawowych, poza tym potłukły się płyty marmurowe, jakiemi wykładana jest fasada składu. Na miejsce wypadku wezwano do pomocy straż pożarną i wozy ambulansowe, któremi rannych odwieziono do poblizkiego lazaretu miejskiego. Wieść o katastrofie rozeszła się po mieście lotem błyskawicy, tak że w krótkim czasie Stary Rynek zaległy tłumy publiczności. Nezwłocznie zarekwirowano silny oddział policji, która utrzymywała porządek pod kierownictwem rewirowych komisarzy. Szczęściem jeszcze nazwać można, że w tragicznej chwili żadne inne tramwaje nie stały na Starym Rynku, w przeciwnym razie katastrofa mogła była łatwo daleko smutniejsze za sobą pociągnąć następstwa. Po niejakimś czasie zjawił się też fotograf by uwiecznić katastrofę, bodaj pierwszą w swym rodzaju od czasu istnienia kolei elektrycznych. Według informacji, zasiągniętych w lazarecie miejskim, z osób ciężko rannych zmarły dotąd dwie, wdowa Marjanna Nowakowa z Komornik pod Poznaniem i dziewczę szkolne Barczewska z Poznania, córka handlarza węgli z ul.Wronieckiej. Nowakowa osierociła 8 dzieci, w większości już pełnoletnich. Trzecią ciężko ranną jest pewna służąca z Wielkich Garbar, nazwiskiem Marta Loebe; odniosła ona wstrząśnienie mózgu. Biletowy, który przy wyskakiwaniu złamał rękę, naywa się Antoni Blader, mieszka przy ulicy Dworcowej nr 37.


1
Powyższe zdjęcie pochodzi z portalu www.poznanczyk.pl
W oryginale zdjęcie miało taki oto podpis:
"Katastrofa tramwajowa w Poznaniu z dnia 3.XI.1912 przy największym spezyalnym składzie garderoby mezkej i dla chłopców Łuczaka&Sp."

SPIS RZECZY